Postanowiłam osłodzić odrobinę mój prezent na imieniny panny Aleksandry i w związku z tym przygotować coś nietypowego. I tak sobie dumałam...coś czekoladowego (bo przecież każda kobieta jest uzależniona od tego ciemnego wynalazku ludzkości), coś małego (żeby tak sobie tylko przekąsić, a nie się opychać), coś wyjątkowego i pysznego oczywiście...no i wydumałam- pralinki :D niestety biała czekolada się nie nada, a przynajmniej do tego przepisu (ale tak łatwo jej nie odpuszczę, białe pralinki są na mej liście :)). Tak na prawdę, przepis jest banalnie prosty i wykonanie w sumie jeszcze prostsze. Za to smak...mmmm...Ola stwierdziła, że przypomina jej to smaczne pralinki z Niemiec, jakie kiedyś dostała. Cóż tu dużo mówić, rozpływają się w ustach! Może i nie olśniewają swoją aparycją, ale szczerze polecam. Oto i one:
Składniki: (na 16 sztuk)
- 2 tabliczki czekolady mlecznej;
- 1/2 szklanki śmietany kremówki 30% (do deserów);
- cukier puder (lub coś innego do obtoczenia, np. wiórki kokosowe);
- papilotki do muffinek (najlepiej jak najmniejsze o średnicy 2,5 cm )
Czekoladki rozpuścić w kąpieli wodnej. Dodać śmietanę i cały czas mieszając pogotować chwilę aż powstanie jednolita masa. Zostawić do ostygnięcia i włożyć do lodówki na dłuuuugo :D Najlepiej na noc. Ja włożyłam do zamrażarki na 3 godziny. Gdy masa będzie już na tyle twarda by móc lepić z niej kulki, można przystąpić do dzieła. Ostrzegam, że należy nabierać masę łyżeczką i szybko ją paluszkami kulać, a najlepiej kulać na talerzyku w cukrze pudrze by kontakt z rękoma był jak najkrótszy. Czekolada topi się niewiarygodnie szybko niestety. Można ewentualnie dłużej potrzymać w lodówce. Uformowane kulki wkładamy do papilotek i z powrotem do lodówki. I tyle! Można pałaszować :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz